Dawno, dawno temu, daleko, daleko stąd … Tak
zaczynają się zwykle bajki.
Wcale nie dawno ale przed kilku dniami i wcale nie daleko, bo w
niedalekich Gliwicach – tak zacznę krótki wpis do bloga. A
dotyczyć będzie tenże wpis mego ubiegłotygodniowego
dwukrotnego pobytu w sąsiednim powiecie gliwickim i jego stolicy
czyli Gliwicach (dawniej Gleiwitz), większym trzykrotnie od
Tarnowskich Gór mieście na prawach powiatu.
Więc tak: rower, autobus, pociąg lub samochód – to środki
transportu, którym możemy łatwo pokonać odległość ok. 30
kilometrów dzielącą wspomniane wyżej dwa miasta w dowolnym
dniu. Polecam przeznaczenie na tę podróż i pobyt co najmniej 3
lub 4 godzin albo nawet 8 czy 12, zaowocuje interesującymi
wspomnieniami.
Co zobaczyć, gdzie się udać? Jako że rzeczone miasto jest „ziemno-wodne”
J, położone nad Kłodnicą, podczas pobytu w nim nie da się
wody ominąć. A dodatkowo mnóstwo ulic, budynków i różnych
mniejszych i większych elementów architektury oraz przyrody
miejskiej nieożywionej i żywej. Najlepiej będzie przygotować
się do zwiedzania teoretycznie, przed przyjazdem ale i
spontaniczne eksplorowanie ciekawym będzie.
PS. Uprzyjemnijmy sobie spacer poznawczy odwiedzeniem knajp i
knajpeczek, ogródków kawiarnianych, barów z daniami na wynos,
lokali gastronomicznych – są fajne! Urokliwe, nowoczesne albo
stylowe o czym przekonacie się z autopsji. I nie „wycieknijcie”
przed zmrokiem, bo minie was iluminacja miejska! A jest całkiem,
całkiem miła dla oka.
Kilka fotek z? Oto one: