W piątek wspólnie ze Śląską Izbą Lekarską przeżyłam
konwencje "Chrońmy to, co najcenniejsze" w 10 rocznicę
mojej działalności. Tematy poruszane przez ekspertów wnoszą
wiele ciekawych wątków w opracowanym przeze mnie programu
"Zdrowa Gmina XXI"
dr n. med. Jacek Kozakiewicz „zagrożenie otaczającym nas
zewsząd hałasem”
prof. dr hab. n. med. Jerzy Widuchowski „aktywność ruchowa i
jej znaczenie”
prof. dr hab. Brunon Zemła „Prewencja pierwotna i wtórna”.
Dobrze, że są naukowcy, którzy swój czas wolny poświęcją
na rzecz działalności pro poblico bono.
DZIĘKUJĘ za zrozumienie idei, która towarzyszy mi od lat i
inspiruje do coraz większych zadań i wyzwań. Świat możemy
zmieniać tylko przez szacunek i zrozumienie oraz mając narzędzia
decyzyjne w ręku.
Od nas samych tak naprawdę wiele zależy. Tak jak do tej pory
zapraszam do współpracy wszystkich.
Do odważnych świat należy!
Chrońmy to, co najcenniejsze
7 października 2015, 22:55Niezwykły gość - profesor Krystian Probierz
4 października 2015, 23:34Konferencja prasowa Pani Beaty Szydło w Bytomiu
30 września 2015, 22:31Dzisiaj o 5.00 rano wspólnie z Posłem RP Grzegorzem
Tobiszowskim i Krystianem
Probierzem braliśmy udział w konferencji prasowej Pani Beata Szydło przed
Kopalnią Bobrek w Bytomiu, która wykazała niespełnienie
obietnic obecnej Pani Premier i rządu względem górnictwa.
Widocznie dla rządu Po i PSL dotrzymywanie umów jak i
problematyka górnictwa, ważna przecież nie tylko dla Śląska,
nie są priorytetami.
Finisaż wystawy "Najświętsza Panienka w Tradycji Ludowej"
30 września 2015, 22:28Wczoraj zamykałam wystawę "Najświętsza Panienka w Tradycji Ludowej". Wystawa powstała dzięki życzliwości Muzeum Górnośląskiego, które użyczyło zbiorów CKŚ w Nakle Śląskim. Wydarzenie dające siłę i refleksję nad wartościami, które są ponadczasowe. Całość wydarzenia upiększył występ Chóru „Kolejarz”, który zaprezentował przepiękne utwory o Maryji. Z kolei w tematykę wprowadzał nas Naczelnik wydziału Kultury w Tarnowskich Górach Damian Stadler. Naprawdę niezapomniane chwile.
Inauguracja UIIIW w Tarnowskich Górach
29 września 2015, 23:08Wczoraj po południu przeżywałam wspólnie ze studentami
tarnogórskiego UIIIW inaugurację nowego Roku akademickiego
2015/2016. Podwójnie było mi przyjemnie, ponieważ to już jest
10 lat od momentu, kiedy współtworzyłam w Tarnowskich Górach
wspólnie z prof. Janem Miodkiem uniwersytet dla seniorów.
Cztery lata temu dzięki życzliwości w nurcie dobra społecznegoTarnogórskiego
Stowarzyszenia UIIIW połączylismy 2 niezależne uniwersytety.
Cieszę się z tego wielce, ponieważ szczególnie w małych społecznościach
należy łączyć, a nie dzielić ludzi.
Wczorajsza inauguracja była bardzo przesympatyczna, a występ
studentów nawiązujacy do historyczności górniczej w spektaklu
"stara strzecha" oddał przywiązanie do regionu.
Gratulacje i wszystkiego dobrego na nowy rok akademicki, który
zapowiada się rewelacyjnie. Seniorzy zawsze mogą na mnie liczyć.
Mam wielki szacunek dla ludzi, którzy wnieśli cząstkę siebie
w nasz region.
Od 9 lat Zakłady Chemiczne - lans wyborczy PO i PSL
28 września 2015, 22:06O historii likwidacji bomby ekologicznej na Czarnej Hucie można
by pisać, pisać i pisać… Zainspirowało mnie zaproszenie na
jutrzejszą Sesję Powiatu, gdzie będzie ten temat, po raz
kolejny tylko omawiany. Obecnie istnieje wielkie niebezpieczeństwo,
ponieważ grozi wykreślenie z rejestru KRS Zakładów
Chemicznych i ktoś powie, co takiego się stanie. A no właśnie
się stanie, bo odpowiedzialność za sfinansowanie rewitalizacji
tego terenu może spaść na Powiat, bądź miasto. Uważam takie
odciąganie decydentów w czasie tylko za działanie na naszą
niekorzyść. Niestety władze powiatu zamiast zajmować się
rozwiązywaniem poważnych problemów stwarza niepotrzebne
problemy ludziom dookoła. Jest ustawa, która nakłada obowiązki,
z których należy się wywiązywać jak najlepiej. Niestety nie
wszyscy je znają.
Tylko można zauważyć lans zdjęciowy i odwiedziny poszczególnych
ministrów PO, PSL. I co dalej?
Pamiętam moment, kiedy śp. Minister Grażyna Gęsicka dawała
ciężkie miliony z Ministerstwa jak i z UE, na sfinansowanie
zniszczonych terenów po Zakładach Chemicznych. Tylko był
potrzebny podpis starosty i odkupienie niewielkich terenów
prywatnych tak, żeby można było skorzystać z dotacji z UE. No
niestety nasz Powiat nie miał szczęścia, co do gospodarza i
nie podjęto decyzji. Temat aczkolwiek bardzo chodliwy, wraca jak
bumerang do polityków PO i PSL- kiełbasa wyborcza. Niestety
problem środowiska naturalnego, a tym samym zdrowia, życia
naszych mieszkańców i regionu pozostaje, wręcz narasta. Nikogo
nie interesuje jego rozwiązanie. Nawet jak człowiek chce pomóc,
to nie ma możliwości, bo jest blokowany.
Przez zeszłą i obecną kadencję w Sejmiku Śląskim pisałam i
pytałam na Komisji Ochrony Środowiska. Niestety uzyskiwałam
odpowiedzi wymijające i bez możliwości nadziei na pozytywne
rozwiązanie. To mnie nie zraża. Dalej będę konsekwentna, co
do działań związanych ze środowiskiem naturalnym i człowiekiem,
jako jego integralnej części. Mam nadzieję, że po
25.10.2015r. będzie można wiele naprawić, co niestety przy
obecnych rządach leży odłogiem.
My już downo som ekologiczni
28 września 2015, 21:41artykuł z serwisu: bytom.naszemiasto.pl
autor: Magdalena Nowacka-Goik
źródło: Dziennik Zachodni
Kuchnia śląska dawniej i dzisiaj. Jak bardzo się zmieniła?
fot: Dziennik Zachodni
Kuchnia śląska : armeriter, hekele i kakałszale. Jak była
dawna kuchnia śląska? Ekologiczna - bo zdrowa, oszczędna i z
wykorzystaniem natury
Kuchnia śląska: Co wyróżnia Ślązaka? Gwara, strój i
kulinaria. Ze stroju na co dzień zrezygnowaliśmy, gwara zanika,
ale to co jemy, wciąż jest przekazywane z pokolenia na
pokolenie.
Kuchnia śląska od stuleci była… ekologiczna, czyli domowa,
zdrowa, oszczędna i pyszna - mówi Jolanta Zaczkowska, autorka
spotkania „My już dawno som ekologiczni” w Muzeum Górnośląskim.
Sporo z potraw przetrwało, niektóre są zmodyfikowane, innych
już się nie przyrządza.
Co nam natura dała, czyli zupa z mlecza i szczawiu
Co w średniowieczu uprawiano i jedzono na Śląsku? Żyto, jęczmień, pszenicę. Królowały zupy grochowe, kapuśniaki, nie brakowało czosnku, cebuli, popularne było mięso kur, gęsi, gołębi, indyków, kóz, królików, nie brakowało serów. Rządziły kasze. Jedzono też chętnie topinambur. - To rodzaj słodkiego ziemniaka, który rośnie nawet dziko - mówi Zaczkowska. Może leżeć w ziemi i wytrzymuje temperaturę minus 60 stopni. Na przednówku jadano to, co dała natura. I tu mogą nas pewne rzeczy zaskoczyć , jak np. zielona zupa. Co do niej wykorzystywano? - Młode pędy pokrzywy i szczaw. Robiono zupę z mlecza, lebiodki, krwawnika, a także kluski ze słoniną, kaszę ze skwarkami, kluski ze śliwkami. Z innych zup podawano marchwiową, kartofelzupę lub żur żeniaty - opowiada Jolanta Zaczkowska.
Kawa i trochę „tustego” na pewno nie zaszkodzi
W „Zarysach życia ludowego na Szląsku, 1869” Lucjana
Malinowskiego, znajdziemy też sporo o kulinarnej historii Śląska.
„Oto jest dieta Szlązaka: na śniadanie piją kawę z mlekiem
i jedzą chleb z masłem. Kawa (kafej) nie jest tu zbytkownym
napojem; Obiad koło godziny pierwszej w południe składa się z
polewki, mięsa i sałaty lub zsiadłego mleka z kartoflami.(...)
Koło godziny czwartej na podwieczorek dostają chleb z masłem i
wybornym serem. Wieczór kolacja gotowana. Chleb wszędzie jest
biały, czarnego razowego nigdzie na Szląsku nie widziałem”.-
To jadało się jednak przede wszystkim na wsiach, ale na Górnym
Śląsku szybko wsie zmieniały się w miasta. - opowiada
Zaczkowska. -Marian Gerlich podaje, że „górnik musi jeść dużo
i tusto”. Potwierdza to badaczka zwyczajów górników na Górnym
Śląsku, Maria Żwirska. Zdaniem górników tłuste jedzenie
dawało siłę do ciężkiej pracy, ale także chroniło przed
wieloma chorobami, jak reumatyzm, gruźlica i pylica - mówi
Zaczkowska. Sporo ciekawych odniesień do dawnego jedzenia na Śląsku,
już w okresie dwudziestolecia międzywojennego, II wojny i
okresu powojennego, znajdziemy w literaturze - np. w książce
„Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny” pióra Janoscha. - W
jadłospisie codziennym znajdziemy m.in. kawa jęczmienną,
herbatę z łupin po jabłkach, tuczne kartofle z jajkiem. Była
i wodzionka czyli rozdrobiony stary chleb w gorącej wodzie z tłuszczem,
czosnkiem, solą i smażonymi kartoflami. Jeśli chodzi o napoje,
to obok kawy, herbaty i kakao był popularny napój nazywany kakałszale,
robiony z łusek kakaowych, polecany matkom karmiącym, bo wzmagał
laktację. Teraz już się tego nie spotyka, ale ja jeszcze ten
napój pamiętam - mówi Zaczkowska. Wśród innych potraw śląskich,
nieco już mniej popularnych wymienia też szpajzę, czyli deser
przygotowywany z jajek kurzych, hekele - rodzaj pasty ze śledzia
oraz jajka, ogórka kiszonego, cebuli z dodatkiem pieprzu i
musztardy, a także armeriter. - Kiedy pytałam o nazwę, nikt
nie wiedział. Ale po opisie okazało się, że wiele osób to
jadło. To lynga, czyli francuska bułka maczana w jajku i mleku,
smażona na maśle - mówi Jolanta Zaczkowska.
To, co było przygotowywane na wigilijny stół, musiało być
wyjątkowe. Sporo potraw podawano tylko raz w roku
Jak mówi Jolanta Zaczkowska, na wigilijnym stole pojawia się
siemieniotka, czyli zupa z konopii, zupa migdałowa, o której
zapomnieliśmy, a szkoda bo jest bardzo dobra, kapusta z grzybami
i grochem oraz makówki na deser. Makówki robionoe albo na
wodzie, albo na mleku. Zapomnianą lub podawaną w zmodyfikowanej
formie potrawą jest moczka. Zgodnie z oryginalnym przepisem robi
się ją na wywarze z kompotu, wywarze z ryby i wywarze z warzyw.
Łączy się z piernikiem rozmoczonym w piwie, dodaje się
bakalie. - W tej formie już jednak jej nie podaje, bo smak
wywaru z ryby, jarzyn i połączenie tego ze słodyczą był nie
do strawienia dla współczesnego konsumenta. Jeśli ktoś to
przyrządza, to wszystko jest gotowane w kopocie z piernikiem i
bakaliami - mówi Zaczkowska. W okresie zapustów popularne były
kreple, czyli pączki, a także ciasteczka z imbirem. Jeśli
chodzi o święta wielkanocne, to ciekawostką jest to, że w
tradycji dawnego Śląska nie ma mazurków. Są za to baby i wieńce
drożdżowe, baranek i zając z ciasta.