Stanisław Ligoń zdecydował się namalować obraz tylko dlatego, że prosili go o to ułani śląscy. Wcześniej odmówił swojego pędzla huzarom, ale jako syn kopalnianego maszynisty z Chorzowa, działacz plebiscytowy i człowiek emocjonalnie związany z Górnym Śląskiem – ułanom odmówić nie mógł. Był rok 1945 i odbywający ćwiczenia w Egipcie 3 Pułk Ułanów Śląskich przygotowywał się do przyszłych walk. Malowidło Ligonia miało być najważniejszym elementem ołtarza polowego ułanów śląskich, artysta postanowił więc, że obraz przedstawiał będzie Matkę Boską Piekarską.
Stanisław Ligoń, uczeń akademii krakowskiej i berlińskiej pracował właśnie w Palestynie jako delegat rządu emigracyjnego do spraw wychodźctwa cywilnego – organizował pomoc dla ludzi, którym udało się wraz z armią generała Andersa opuścić Związek Radziecki. Dla środowiska polskiego, w którym działały szkoły, teatry, wydawnictwa oraz drukarnie – Ligoń ze swoim przedwojennym doświadczeniem administracyjnym i kulturalnym z pewnością był nabytkiem bardzo cennym. Dla księdza Romana Dudy, kapelana 3 Pułku cenne były z kolei talent i umiejętności malarskie Ligonia. To właśnie kapelan miał największy udział w namówieniu artysty do wykonania ołtarzowego obrazu.
Najprawdopodobniej malarz posłużył się czarno – białą reprodukcją wizerunku śląskiej madonny: kolorystyka jego dzieła jest bowiem nieco zmieniona. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości – na malowidle wykonanym w Palestynie znajduje się Matka Boska z Piekar. Ułani potraktowali dzieło Ligonia z wielkim szacunkiem. Przed egipskimi piaskami ołtarz chroniła specjalna konstrukcja składająca się z kilku namiotów. Podczas nabożeństw, zgodnie z żołnierskim obyczajem ustawiano z obu stron śląskiej madonny dwa czołgi Sherman.
Były one bowiem podstawowym uzbrojeniem regimentów kawaleryjskich oraz pancernych sformowanych w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Ułani śląscy obok poznańskich i huzarów utworzyli 3, następnie przemianowaną na 14 Wielkopolską Brygadę Pancerną.
Otoczona czcią i szacunkiem Matka Boska z Piekar przeszła z żołnierzami Pułku 3. Ułanów Śląskich cały ich szlak we Włoszech i – podobnie jak oni – po wojnie znalazła się w Wielkiej Brytanii. Kiedy kilka lat później polskie oddziały rozformowano, ołtarze polowe przekazano do kościołów w Wielkiej Brytanii. Czasem los nie był dla nich łaskawy; ołtarz Pułku Huzarów znalazł się na przykład w kościelnej piwnicy. Często jednak wojenne pamiątki otaczane były tyleż dyskretną, co zdecydowaną opieką działających w Wielkiej Brytanii kół weteranów poszczególnych oddziałów. Pod taką właśnie opieką znajdowała się Matka Boska Piekarska 3. Pułku Ułanów.
Stanisław Ligoń po wojnie, frogą przez Włochy i Wielką Brytanię wrócił do Polski. Wsławił się później jako „Karlik z Kocyndra” – autor gawęd radiowych. Był zresztą tego radia założycielem i dyrektorem, Radio Katowice mieści się dziś przy ulicy jego imienia. Zmarł w 1954 roku, a o namalowanym w Jerozolimie obrazie – zapomniano.
Nie zapomniano natomiast o Pułku 3. Ułanów Śląskich. W Tarnowskich Górach, gdzie przed wojną regiment stacjonował, Instytut Tarnogórski gromadził pamiątki tego oddziału. W 1997 roku Instytut otworzył Muzeum 3 Pułku oraz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Zalążkiem sal muzealnych stał się liczący kilkadziesiąt tysięcy eksponatów prywatny zbiór przekazany przez prezesa Instytutu, nadal wzbogacany zakupami oraz kolejnymi darowiznami. Tam to zobaczyć można pamiątki po generałach: Sikorskim, Strzemieńskim, Majewskim, Piątkowskim, czy też mundur ostatniego dowódcy ułanów śląskich – ppłk. Jerzego Andersa.
Kilka tysięcy zdjęć, dokumenty oraz pamiątki osobiste przekazali spadkobiercy ppłk. Zbigniewa Winogrodzkiego oraz rtm. Stefana Zakrzewskiego. Instytut Tarnogórski zweryfikowany przez Polską Akademię Nauk jako placówka naukowo – badawcza wydał na temat Pułku mnóstwo publikacji naukowych i popularyzatorskich.
Także Instytut wzniósł na jednym z tarnogórskich cmentarzy symboliczną rzeźbę w formie skrzydeł husarskich będącą hołdem dla śląskich ułanów. Tymczasem pod Londynem, w Ośrodku Mariańskim gdzie przechowywano ołtarz z Matką Boską Piekarską, nowa dyrekcja placówki zdecydowała o przeniesieniu ołtarza polowego do piwnic. Widząc brak poszanowania wobec ich cennej pamiątki weterani postanowili ołtarz zabrać.
Zdecydowali, że dzieło pojedzie do Tarnowskich Gór, do muzeum. Prezes Koła, rotmistrz Józef Szumski i sekretarz – rotmistrz Tadeusz Czerkawski wręczyli je w Londynie prezesowi Instytutu Tarnogórskiego doktorowi Markowi Wrońskiemu, który w 1999 roku dzieło odebrał i przywiózł do kraju. Wizerunek Matki Boskiej Piekarskiej z ułańskiego ołtarza jest już po odpowiednich zabiegach konserwacyjnych. Prezentuje się doskonale: zarówno płótno, jak i farba pozbawione są skaz. Do swojej Śląskiej Madonny przybyło już kilku byłych „trzeciaków”, by po ponad półwieczu znów pomodlić się do Matki Boskiej Ułańskiej.
Zbigniew Markowski